Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

Można? Można.

Wszyscy dookoła mają często bardzo dużo pomysłów na to, co powinnam robić. Można usłyszeć to w formie dobrych rad, komplementów i success stories o kuzynach, którym się udało. Doceniam, gdy ktoś się o mnie troszczy – zawsze. Niewiele jest chyba milszych rzeczy niż poczucie, że kogoś obchodzi nasz los i nasze szczęście. Jednak trzeba spojrzeć na pomysły innych osób z dużą dawną filtru o nazwie "nie znasz moich doświadczeń ani moich myśli". To, co ktoś nam radzi, jest zazwyczaj w większym stopniu odzwierciedleniem aktualnej sytuacji tej drugiej osoby niż naszej. Mimo że rada dotyczy przecież naszego życia. Brzmi to naprawdę dziwnie, ale jest to powtarzający się schemat, który sprawia, że dzieci spełniają marzenia rodziców, a rodzice powielają błędy dziadków. Najprościej mówiąc, łatwo jest słuchać innych. Trudniej jest przekonać innych, że to ty masz coś wartościowego do powiedzenia. Czekając na dobre rady, tracimy możliwość posiadania własnego zdania i realizac

Czy rok już się kończy?

Dziś sobota, 10 listopada. Do końca roku pozostało 51 dni (i jeszcze kilka godzin jeśli wliczymy dzisiaj). To dużo? Czy może powinniśmy skreślić rok 2018, bo przecież już się praktycznie skończył? Łatwo robić postanowienia, które "na pewno wprowadzimy w życie" od poniedziałku. Od nowego roku. Jak będziemy więcej zarabiać. Jak będziemy mieć więcej czasu. Snujemy plany na naszą przyszłość, bo zakładamy, że w ten magiczny poniedziałek będziemy mieć więcej siły, energii i motywacji. Będziemy szczęśliwsi, mądrzejsi, a dzięki temu gotowi do działania. Niesamowite! Gdybyśmy z takim samym optymizmem podchodzili do innych aspektów życia, to na pewno przestalibyśmy wymyślać tysiące scenariuszy pt. "co może pójść nie tak". Tylko pozazdrościć tak bardzo różowych okularów! Niestety znacznie przeceniamy nasze przyszłe wersje siebie. Jestem przekonana, że Anecie z poniedziałku wciąż nie będzie się chciało zacząć robić tego, czego nie chce się Anecie dzisiejszej. A

Jak nie tak, to nie

Od kilku dni słucham świetnego audiobooka ( Essentialism Grega McKeowna), który mocno wpływa na moje postrzeganie tematu podejmowania decyzji. Realnie czuję, że dzieje się w mojej głowie rewolucja. Pojawiło się tam stwierdzenie: If it's not a definite "yes", it's a definite "no". Podziałało to na mnie podobnie jak kilka lat temu przeczytanie kilku książek związanych z perfekcjonizmem. Dzisiaj jestem na dobrej drodze do pokonania perfekcjonizmu i czuję, że dokonałam kolejnego lajfstajlowego "przełomowego odkrycia". Tak wyraźnie widzę teraz, że zostawianie sobie "otwartych drzwi i opcji" prowadzi do zagubienia i poczucia braku celu. Widzę też, jak destrukcyjny wpływ na nasze samopoczucie może mieć mówienie "tak" w przypadku opcji, które są "jedynie dobre", a nie "świetne". Oczywiście nie chodzi tu o pielęgnowanie swojego lenistwa. Ani o to, że nic nie jest "wystarczająco dobre". Chodz